Dokładnie dwa tygodnie temu. Po upalnym majowym weekendzie. Ktoś go wyrzucił. A jest cudny, przyjacielski, wesoły i ufny. Dokładnie taki, jaki pies powinien być. Wymarzony przyjaciel dla nastoletniego chłopca. Wymarzony pies dla mnie. Wymarzony pies dla dużej rodziny.
Pamiętam innego szczeniaka, dawno temu.
Nie chciałam więcej czuć smutku i bólu, dlatego przez wiele lat o psie po prostu nie myślałam.
Do chwili kiedy ujrzałam GO. Po tygodniu pobytu w rodzinie tymczasowej i nieznalezieniu nowego Opiekuna, chciano oddać psiaka na Paluch. W międzyczasie był u mnie z wizytą.
Serce nie pozwoliło. Zgodziłam się na pobyt czasowy – do czasu adopcji, bo jedno z nas to alergik.
I tak Rex jest już u nas tydzień.
Nauczył się tak wielu rzeczy. Mamy za sobą pierwsze wspólne spacery, zabawy, i … leczenie. Tak tego ostatniego oczywiście nie dało się uniknąć – jak to z porzuconymi zwierzakami bywa. Ale Rex jest już po kuracji.
No, a gdzie jest bułka, zapytacie ? – Ano jest.
Rex okazał się wielkim miłośnikiem podpiekanych na masełku bułeczek – ozdobionych białą plamką serka 🙂
Bułek mojego dzieciństwa.
Mogłabym zapisać wiele linijek opowiadając jakim cudownie mądrym i pieknym jest psem i jak nam z nim dobrze.
Na dziś nie wiem jednak jakie jest zakończenie tej historii ….
A na wielki ciężar, który czuję w sercu nie ma pocieszenia.
I nie jest nim nawet pyszny kurczak, na pomysł zrobienia którego wpadłam ujrzawszy pewne tłuste perliczki 😉
Połączenie soku z limonek, miodu i ostrej papryki zapewniam uwiedzie każdego.
Marynata: sok z 3 limonek, 3 posiekane ząbki czosnku, łyżka – lub dwie oliwy z oliwek.
Kurczaka 1,5-1,7 kg natrzeć solą. Zalać marynatą – zostawić na noc w lodówce. Rano kurczaka posmarować 2 łyżkami miodu i łyżką pasty z ostrych papryczek.
Wstawić do piekarnika – nagrzanego do 190 stopni. Piec bez przykrycia około godziny, podlewając od czasu do czasu sosem z dna brytfanki. Po około 40 minutach kurczaka przewrócić na drugą stronę, aby upiekł się równomiernie. Piec do zrumienienia skórki i miękkości mięsa.
Najcudowniej byłoby oczywiście opiekać go w niższej temperaturze przez 3-4 godziny.
Ale kto przy 3 dzieci, psie i chodzeniu do pracy ma na to czas 😉 ?
Najpewniej o tym wolno piekącym się kurczaku zapomniałabym, wybiegając na nieplanowany spacer 😉