Do smażenia: bułka tarta, ekologiczny olej rzepakowy
- Kus-kus przygotować w/g przepisu: ja wsypuję pół szklanki kus-kus do półmiska, posypuję szczyptą soli, polewam łyżką oleju i zalewam wrzątkiem 1 cm nad poziom. Przykrywam talerzykiem i odstawiam na ok. 10 minut, aby kus-kus wchłonął wodę.
- Dynię rozmroziłam w mikrofali, przełożyłam rozmrożone kawałki na blachę i podpiekłam w piekarniku nastawionym na 200 stopni przez 20 minut. W tym czasie dynia zdążyła puścić wodę i lekko się przypiec. Miąższ zmiksowałam w blenderze na wolnych obrotach – nie do pure, ale do konsystencji w której lekko widoczne są niewielkie cząstki. Miałam jej (zmiksowanej dyni) w sumie około 3/4 szklanki.
- Cebulę, chili i czosnek pokroić w kosteczkę. Każde osobno.
- Imbir zetrzeć na drobnej tarce.
- Na patelni posmażyć cebulkę i papryczkę chili, w końcowej fazie dodać czosnek – chwilę podsmażać. Dodać dynię, łyżkę oliwy i znów chwilkę smażyć. Dodać starty imbir, kurkumę, smażyć przez chwilę. Doprawić solą.
- Przełożyć masę dyniową do miski z kus-kusem, wymieszać. Dodać natkę pietruszki i surowe jajko, odrobinę soli. Dokładnie wymieszać. Formować zgrabne kotleciki, obtoczyć je w bułce tartej i smażyć na patelni z rozgrzanym olejem – do zrumienienia. Ja wstawiam podsmażone kotleciki do piekarnika na 190 stopni na jakieś 20-30 minut.
- Można podawać z dipem czosnkowym lub pomidorami jak na bruschettę.
Kotleciki są obłędne (imbir i kurkuma – ukłon) i totalnie wpasowały się w klimat czytanej właśnie książki Olgi Tokarczuk, do której sięgnęłam po wieczorze spędzonym w poniedziałek, 6 lutego w Centrum Premier przy ul. Czerskiej 8/10.
Na spotkanie z twórczyniami filmu zaprosiła swoich prenumeratorów Gazeta Wyborcza, a gośćmi spotkania były: na swój sposób niezwykła Agnieszka Holland i przesympatyczna Olga Tokarczuk. Prowadzący spotkanie czyli Ewa Wieczorek („Wysokie Obcasy Extra”) i Michał Nogaś („Wyborcza”) wypadli na ich tle mniej charyzmatycznie (zwłaszcza EW). Rozmowy o tym, jak powstawał film POKOT, realizowany w cudownej i nie raz już przeze mnie opisywanej Kotlinie Kłodzkiej, słuchałam z niezwykłą przyjemnością. Książkę zdecydowanie kobietom polecam, choć na film nie wiem czy się wybiorę.