Będzie i przepis i krótka opowieść o najlepszej na świecie – pysznej żurawinie do pasztetu i parówek Nigelli,
na święta 🎄☃️🤶
Zacznę tak: odkąd dzieci pokochały parówki Nigelli Lawson (klik), co roku – dokładnie w Boże Narodzenie, potrzebowałam żurawiny (no wiecie – takiego dżemu). Ale, zboczona zawodowo (chemią), od zawsze studiuję skład kupowanych produktów (i niestety leków też, co btw nie zawsze podoba się paniom aptekarkom). I nie inaczej bywało z żurawinowymi słoiczkami różnych marek, stojącymi na supermarketowych półkach. Test większość słoiczków oblewała, a ja pozostawałam z dylematem kupić mimo składu, czy nie dodać tego składnika wcale?
Odkąd spróbowałam zrobić żurawinę samodzielnie – dylematu nie mam. Przepis jest tak banalnie prosty, że dziwię się czemu wcześniej nie wpadłam na to, by żurawinę na sposób domowy przyrządzać.
Pyszna żurawina
do świątecznego pasztetu i parówek Nigelli
Składniki:
500g owoców (żywej) żurawiny
1 pomarańcza – sok
100g cukru trzcinowego
Wykonanie:
Wycisnąć sok z 1 pomarańczy, wszystkie składniki wrzucić do garna z nieprzywierającym dnem. Absolutnie nie przykrywać przykrywką! Zagotować. Od czasu do czasu przemieszać i czekać spokojnie, aż żurawinowe kulki zaczną pękać (wydając taki fajny odgłos) i powstanie pyszna, lepiąca i mocno pektynowa żurawinowa substancja. Jeśli jest za mało słodka – w waszym odczuciu – można dosypać cukru i jeszcze wszystko przemieszać i odczekać chwilę, aż się rozpuści.
Przełożyć natychmiast – jeszcze gotującą się maź do słoiczka, zamknąć wieczko i odwrócić słoik do góry dnem. Pozostawić w tej pozycji do ostudzenia. Serwować z domowym pasztetem.
Dobrych, spokojnych dni spędzonych tak, jak lubicie 🙂 🎄☃️🤶
Najlepsza na świecie domowa żurawina do świątecznego pasztetu.