Bardzo proste wykonanie.
O uroku potrawy decyduje wyłącznie świeżość mięsa oraz jego jak najcieńsze pokrojenie.
Plastry świeżej, surowej wołowiny – bardzo cieniutko pokrojone, układamy dekoracyjnie na przezroczystym i co ważne – oziębionym talerzu. Mięso trzeba koniecznie oprószyć (leciutko) świeżo mielonym pieprzem, polać odrobiną soku z cytryny zmieszanego z oliwa z oliwek. Na koniec posypać tartym parmezanem. Można udekorowac odrobiną, umytej i osuszonej papierowym ręcznikiem, rukoli.
Potrawa musi być świeża – radzę nie trzymać mięsa w lodówce, gdyż zamiast rozkoszować się urokiem tej włoskiej potrawy, trafimy z bólem brzucha w to jakże szczególne miejsce, gdzie i król piechotą chadza…
Tu oryginał – zachęcam aby pobawić się i przygotować nieco trudniejszy sos 😉