Uwaga zaczęłam piernikowanie!
Od dziś – jeszcze równo przez 2 dni – można będzie razem ze mną piec piernik.
Skąd te 2 dni? Po prostu piernik upieczony później niż 1 grudnia nie będzie w stanie dostatecznie długo leżakować, no chyba że będziemy chcieli go wykorzystać na Sylwestrowe przyjęcie. Wtedy jak najbardziej 🙂
Cały proces wyrabiania tego cudnej urody i smaku piernika trwa 3 tygodnie.
Przepis już na blogu istnieje, część osób zna. Część piekła. Część polubiła. A części nie wyszedł … jak to w życiu bywa 😉
najlepiej x2 – na dwa pierniki, bo będziecie potem żałować, że jest tylko 1 sztuka 🙂
Jak zrobić piernik:
1. Śliwki pokroić na mniejsze cząstki.
2. Miód z cukrem, kakao i piernikową przyprawą rozpuścić w rondelku. Dodać masło – przestudzić – niestety studzi się bardzo długo – ja wystawiłam na balkon na 15 minut :). Do wystudzonej masy wbić 2 jajka – wymieszać łyżką lub mikserem. Dolać sodę rozpuszczoną w 1/3 szklanki wody – wymieszać. Dosypywać po szklance mąkę, przed ostatnią porcją wlać wódkę. Znów wymieszać. Na końcu dodać śliwki i rodzynki. Wyrobić ciasto. Uwaga: ciasto jest bardzo gęste – nie spalić miksera!!!!
Ps. Mój stary Zelmer radził sobie z tym doskonale, KA również – ale tutaj należało się tego spodziewać 🙂 .
3. Przełożyć je do wysmarowanej masłem formy (keksówki) i piec 30 min w temperaturze 200 st. (bez termoobiegu tylko grzałka góra-dół), potem ewentualnie zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec 40 minut.
W tym roku temperatury nie zmniejszałam – tylko po 50 minutach ciasto przykryłam w piekarniku folią aluminiową i piekłam przepisową godzinę, potem dopiekałam jeszcze 20 minut. Do suchego patyczka.
Uwaga: Jeśli ciasto zaczyna się od góry przypalać – nakrywamy jego wierzch w piekarniku folią aluminiową – i tak dopiekamy do końca.
Jak każde ciasto, piernik przed wyjęciem z piekarnika sprawdzamy patyczkiem – musi być suchy. Jeśli ciasto jest w środku niedopieczone – dopiekamy. dalsze 5, 10, 15 a nawet! 20 minut.
Ostudzić. To ważne – inaczej ciasto zapleśnieje w folii. Wyjąć z formy.
Zawinąć szczelnie w folię aluminiową i odstawić w chłodne miejsce.
U mnie jest to kamienny parapet, pod którym nie ma kaloryfera i który w dotyku jest bardzo zimny.
Potem już tylko upajanie piernika … a dalej …
Dalej, pomalutku nadejdzie Boże Narodzenie.