Nie wiedziałam nic o tradycji. O tym, że nie było choinek – a jak się już pojawiły, to wieszano na nich owoce.
Że znacznie później doszły do tego opłatki i ciastka. No i że bardzo ważne jest światło, symbolizujące jasność rozpraszającą zmrok.
A zielone gałązki – życie.
W dawnych czasach pod choinkę przychodziły dzieci i zabierały sobie zawieszone słodycze.
Jeszcze później choinka zapełniła się zawieszonymi na niej prezentami – i były to nie tylko słodycze, ale np. lalki albo książki, gdyż przyjście na świat Jezusa uznano na wielki dar.
Tym bardziej jest mi smutno, a ogromny cień na radość z Narodzin Boga Żywego kładzie tragedia ludzi w Aleppo.
Czymże więcej może być nasza, tegoroczna Choinka?
Patrzę na zdjęcia zwieszone w wirtualnym świecie i zamiast Aleppo widzę ulice Warszawy z czasów Powstania.
Skojarzenie jest tak sugestywne, że zapiera dech. Tylko, że mamy rok 2016!
Chciałabym, aby tegoroczne dary złożone zostały właśnie tam.
Wsparłam PAH, która rozdaje tam wodę, lajkuję marsz… rozpaczam czytając kolejny reportaż.
Lecz wiem, że to wszystko mało. Za mało. Trzecia wojna światowa już trwa…
Jak świat i my – zjednoczeni Europejczycy mogliśmy do tego dopuścić?
Aleppo
Tysiące łez.
Tysiące dusz, które poszybowało do Boga i jasności.
🙁