Na świeży czekałam długo. Aż wreszcie pojawił się na targu. Piękny, miętowo-zielony, tryskający młodzieńczą świeżością. O czym mowa?
Tak oczywiście 😉
To Bób. Po ugotowaniu soczysty, twardy i łatwo wyskakujący z łupinek.
Moje pierwsze bobowe smaki odkrywałam przyrządzając pod koniec zeszłego lata Pastę z bobu. Pokochałam również bób gotowany. Wciąż pamiętam o obietnicy jaką wówczas sobie dałam, aby przyrządzić przekąskę znaną w starożytnym Rzymie – czyli bób smażony z papryką.
filiżanka łuskanego, ugotowanego bobu
pół kubeczka śmietany 18% (100 ml)
2 łyżki masła
Podawać niezwłocznie lub trzymać w ciepłym ( 50 st) piekarniku.
Odkąd stałam się posiadaczką profesjonalnego miksera KA – ucieranie purée stało się czynnością prostą, a do tego błyskawiczną. Ziemniaczana masa jest przy tym w smaku bardziej delikatna i puszysta. Muszę podkreślić wyraźnie, że ziemniaki dawniej tłuczone przeze mnie nigdy nie osiągnęły tak jedwabistej postaci. Ponieważ z racji uczulenia Szymka na białko mleka, do przygotowania ziemniaczanego purée dodaję od zawsze śmietanę – również i tutaj znalazła ona swoje miejsce. Śmietana dodaje purée lekko kwaskowatego posmaku i na pewno jest ciekawa odmianą – którą polecam wypróbowaniu.