Aktywna niedziela

Z dzisiejszego dnia jestem super zadowolona, mimo przestawienia czasu i pobudki o 6 rano 🙂 Jako, że wiosna zawitała do stolicy, wykorzystaliśmy weekend maksymalnie. Małżonek biegł w  półmaratonie i osiągnął czas poniżej 2h! Wow! Odwiozłam go z Julą i przywiozłam po biegu.
20 kilometrów  – dystans dla mnie niewyobrażalny, no może na rowerze 😉 Lub wyłącznie spacerowo.

 A do tego, na targu, kupiłam (wreszcie  pyszne) pomidory, młodą rzodkiewkę i zielony szczypiorek.

Na śniadanie była więc ulubiona, wiosenna sałatka mojego taty.

Wiosenna sałatka Jurasa

1 średni pomidor (lub 2 małe) –  sparzone i obrane ze skóry
pół małej cebulki
3 kulki rzodkiewki
szczypiorek – cienki
sól morska, pieprz, śmietana 18%

Pomidora sparzyć wrzątkiem, obrać ze skóry, przekroić na pół; każda polowe pokroić na plasterki. To samo robimy z rzodkiewką – tyle, że jej ze skóry nie obieramy, za to dokładnie szorujemy pod bieżącą wodą. Cebulkę również trzeba pokroić  – tym razem w talarki. Umyty szczypior – siekamy. Wszystko razem delikatnie mieszamy w miseczce lub salaterce, na koniec dodajemy łyżkę śmietany, doprawiamy szczyptą lub dwiema soli morskiej oraz odrobią pieprzu.

Pomidory puszczają po chwili sok, który po wymieszaniu ze śmietaną i szczypiorkiem i cebulką jest kwintesencją tej bardzo wiosennej sałatki. Pewnie znana jest ona większości z Was, ja ją po prostu uwielbiam i dlatego z taką radością powitałam pierwsze smaczne pomidory, które polecił mi sprzedawca na targu.


Całoroczne ciasto z… wiśniami 🙂

A do porannej kawy – upiekłam pyszne ciasto z wiśniami,  z przepisu na ciasto całoroczne z owocami mojej mamy. Wprawdzie Julcia pozwać do zdjęć za bardzo nie chciała, za to ciasto spałaszowała chętnie. Nastolatka również ;0) co uwieczniłam na ostatniej fotce 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *