Na crumble zapraszam więc dziś – do siebie.
Bardzo proste, szybkie, urzekające poczęstowanych.
Śliwkowo-jabłkowe crumble.
oryginał stąd: http://illucucina.blogspot.com/
1 kg jabłek (szara lub złota reneta albo inne kwaskowe)
0,5 kg śliwek (węgierek poza powidłami nie lubię i szczerze polecam wypróbować inne odmiany)
125 g masła
1,5 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru trzcinowego
1 łyżeczka cynamonu
Ponadto: dodatkowa łyżka lub dwie cukru trzcinowego, 1/2 łyżeczki cynamonu oraz łyżeczka masła (do wysmarowania formy)
Jabłka obrać ze skóry, usunąć gniazda nasienne, sam miąższ pokroić w niezbyt drobną kostkę.
Śliwki umyć usunąć pestki, przekroić na pół (dla małych śliwek) lub na ćwiartki – w przypadku większych.
Masło, cynamon, cukier i mąkę zagnieść na kruszonkę (powinna się lekko kleić) – robiłam to w KA na minimalnych obrotach.
Blachę nasmarować masłem (można posypać ciut bułką tartą lub kaszką manną ale to niekoniecznie).
Na blachę wyłożyć jabłka i śliwki – przemieszane ze sobą. Posypać odrobiną cukru trzcinowego – łyżka lub dwie (i cynamonem – pół łyżeczki – oczywiście jeśli ktoś lubi).
Owoce pokryć równo kruszonką.
Blachę włożyć do piekarnika nagrzanego na 180 stopni (bez termoobiegu). Piec do zrumienienia się kruszonki (około 30 min.), pod koniec sprawdzić czy jabłka są miękkie – najczęściej powiadomi nas o tym urzekający zapach wydostający się z piekarnika. Jeśli jednak kruszonka jest ślicznie podpieczona, a jabłka (lub śliwki) nadal twarde – należy zostawić crumble w skręconym piekarniku, aby spokojnie doszło.
Crumble należy koniecznie jeść jeszcze ciepłe, choć można je podawać dla urozmaicenia np. z lodami waniliowymi.