Dzień wcześniej różne rodzaje mięsiwa wkładam w marynujące sosy, po to by na grillu zachwycać się ich kruchością. Szorując ziemniaki do pieczenia nie zapominam o ulubionym czosnkowym dipie i tradycyjnie piekę ciasto z młodym rabarbarem. A propos rabarbaru – mam w zanadrzu dwa niezwykle ciekawe przepisy, które w najbliższym czasie zamierzam popełnić.
Wracając do tematu.
Salsa verde to sos ziołowy. Na przepis trafiam rok temu. Najczęściej dodawany jest do grillowanego kurczaka albo ryby. Często z dodatkiem anchois i czosnku (patrz mój ulubiony Jamie Oliver). Niestety, w takiej postaci byłby nieakceptowalny przez moje dzieci. Zaprezentowana przez Marthę Stewart wersja jest w moim odczuciu DOSKONAŁA 😉 Najpiękniej komponuje się z grillowaną piersią kurczaka. Nie dodaję jedynie skórki otartej z cytryny – daję za to odrobinę więcej cytrynowego soku.
W tym roku, z racji choroby Juleczki, weekend majowy spędzam w domowych pieleszach odbierając telefoniczne relacje od wypoczywającej w górach reszty rodzinki. Pozostaje mi tylko pomarzyć o grillu i majówce 😉 Na pociechę upiekłam więc sobie mięso w piekarniku i przyrządziłam sos.
- Weź garść ulubionych ziół np. szczypior, koperek, pietruszka i estragon.
- Posiekaj i wrzuć do przezroczystej miseczki.
- Skrop sokiem z połówki cytryny, dodaj łyżkę kaparów; dolej oliwę z oliwek extra virgin.
- Przypraw do smaku świeżo mielonym pieprzem i szczyptą soli.
- Wymieszaj.
Sos powinien mieć półpłynną konsystencję, tak by można było nalać go łyżką. Nie przejmuj się ilościami dodanych ziół, zapewniam, że za każdym razem wyjdzie równie smaczny 🙂