Za oknem mróz. Niewiarygodne! Zima, śnieg, biało…
Nad ranem cisza i spokój, a nade mną różowe niebo. Pies, ja, spacer.
I ta biel. I ta cisza. Która mnie otula.
Tylko mróz śmiesznie skrzypi pod butami. Jakby na przekór, nie pozwala całkiem się w niej zagubić.
W otulinie kołderki z mąki ryżowej zapiekłam dziś w piekarniku jabłkowo-żurawinowe crumble.
Podam je po południu, z mroźnymi lodami.
Otworzę słoiczek jeżyn własnoręcznie nazbieranych w Bieszczadach; wpuszczając odrobinę zawekowanego słońca.
Zresztą, słońce ze słoika jest niepotrzebne, to żywe – za oknem – dzisiaj cudowne.
Życzę Wam kochani cichego dnia, spędzonego z bliskimi
i trzema królami, którzy przed wiekami powędrowali przez świat.
Ps. nawet jeśli nie wierzycie (a ja wierzę) – bez nich (KMB) nie byłoby dzisiaj tego dnia.
Slow food, slow white time. For everyone. Today.
Zimowe crumble w otulinie kołderki z mąki ryżowej
3 jabłka (u mnie szara reneta)
kilka mrożonych w całości kulek żurawiny
cynamon
1/2 cytryny – sok
1 łyżka brązowego cukru
50 g (1/4 kostki ) masła
niepełna filiżanka mąki ryżowej
1/3 filiżanki cukru-pudru
małe, żaroodporne naczynie
- Na dnie żaroodpornego naczynia ułożyć 4 wiórki masła (u mnie malutkie, zgrabne naczynie z Duki).
- Jabłka obrać, kroić w kostkę i od razu wrzucać na dno naczynia żaroodpornego.
- Jabłka skropić cytryną i posypać cukrem.
- Rozsypać kulki żurawin.
- Oprószyć całość cynamonem.
Przygotować kruszonkę:
Resztę masła zagnieść palcami z mąką i cukrem-pudrem do uzyskania zacierek. W razie mało klejącej konsystencji, dodać odrobinę masła.
Naczynie – przykryte folią aluminiową, wstawić na ok. 30 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Po pół godziny zdjąć folię.
Crumble dopiekać w piekarniku przez kolejne 15 minut lub – do zrumienienia kruszonki.
Podawać gorące z lodami lub polane sokiem z jeżyn.