Szum morskich fal, delikatne kołysanie, zapach ryb, piasek między palcami, kolorowy ręcznik rozłożony na plaży i słońce pobłyskujące w przymrużonych leniwie oczach. Złote plamki wakacji…
Kto o nich nie marzy, nie czeka, nie tęskni?
Mnie wakacyjny bakcyl dopadł znienacka. No bo kto, przy zdrowo-rozsądkowym podejściu do świata, przypuszcza że czytając magazyn o wnętrzach załapie się na wakacyjne odczucia?
Mnie TO właśnie tak dopadło.
Trzy domy marzeń, w trzech – jakże odległych – miejscach na ziemi. Pierwszy – w spalonym słońcem Maroko – z uwagi na klimat ma największe szanse na wywołanie w duszy tęsknoty.
Drugi leży na południu Francji, u podnóża Pirenejów. Ten trzeci, unoszony jest gdzieś przez chłodne fale morza Północnego…
No więc, siedzę, tęsknię i zagryzam polskie gołąbki własnoręcznie robione. Ha!