Niezwykle proste i mało kosztowne tapas.
Nietypowe i raczej nieznane, niemniej zachwyci każdego połączeniem słonego boczku, słodko-kwaskowej śliwki i orzechowej niespodzianki w środku. Przepis zapożyczony ze stołu jednego z bardziej znanych warszawskich pałacyków.
Potrzebne są:
- 2 opakowania wędzonego boczku – chodzi o te cieniutko pokrojone, w Tesco 2,99 zł za opakowanie 😉
- mała paczka drylowanych śliwek kalifornijskich
- mała paczka migdałów bez skórki
- tyle sztuk wykałaczek ile mamy plasterków boczku
W środek każdej śliwki wciskamy migdał. Śliwkę rolujemy w plasterek boczku, całość przekłuwamy wykałaczką (omijając migdał) Wykałaczkę wtykamy po to, aby roladka się nie rozpadła i aby można było to nieznane cuś prosto z talerzyka wziąć. Surowe rolady układamy na blasze wyłożonej papierem, wstawiamy do gorącego piekarnika (170 st) do lekkiego podpieczenia się boczku (u mnie to jakieś 12-15 minut). Podajemy gorące.
Roladki są wizualnie bardzo efektowne, migdał w środku pod wpływem pieczenia mięknie i nie ma obawy o połamanie zęba. Polecam!