Składniki:
- kawałek kiełbasy – powiedzmy jakieś 15-20 cieniuśkich plasterków (w oryginale surowa pancetta 180g)
- 2 jajka
- 2 ząbki czosnku pokrojone w cieniutkie plasterki
- 3 łyżki dowolnego żółtego sera, świeżo startego na tarce (w oryginale parmezan)
- oliwa z oliwek, sól, pieprz
- ulubiony makaron – niekoniecznie spaghetti 😉
Na średnio rozgrzanej patelni podsmaż na oliwie pokrojoną w kosteczkę kiełbasę, uważając aby nie stała się zbytnio przypieczona i twarda. Pod koniec pieczenia wrzuć czosnek – dosłownie na 1 minutkę tak, aby jego aromat tylko delikatnie przeniknął do mięsa. Patelnię zestaw z gazu.
Jajka lekko roztrzep w większej miseczce, dopraw świeżo mielonym czarnym pieprzem, szczyptą soli, dorzuć starty ser. Wymieszaj. Odstaw na bok.
Makaron ugotuj al dente w osolonej wodzie. Odcedź i pozostaw w tym samym, wciąż gorącym, garnku. Dodaj masę jajeczną i kilka razy energicznie potrząsnij, po chwili dorzuć podpieczone mięso. Raz jeszcze potrząśnij garnkiem. Przełóż makaron na większy półmisek, posyp świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Podaj na stół, aby wzbudzić uśmiech na twarzy dzieciaków 😉
A teraz ciekawostka – przeglądając Smak Węgier R.Makłowicza, natknęłam się na niecodzienny smak podpieczonej na maśle bułki tartej – z dodatkiem cukru i cynamonu. Jak się okazało, ten węgierski wynalazek jest świetnym zamiennikiem sosu carbonara w przypadku mojej najmłodszej pociechy, a makaron (tym razem spaghetti) okraszony słodką bułką wcinany był do ostatniej nitki 🙂