Kotlety rybne zazwyczaj większość zna z gotowych mrożonek. Ja rybę przyrządzam tak rzadko, że domownicy właściwie nie chcą jej jeść. Najbardziej lubimy ryby świeże przywiezione samemu z łowiska albo te kupione podczas wakacyjnych wędrówek, w małych, nadmorskich miejscowościach. Senne mieściny, spalone słońcem południa, a do tego smażone morskie ryby zajadane w cieniu parasola, przy łyku zimnego piwa albo coli.
I znowu naszło mnie na wakacje…eh.
Wracam zatem do moich codziennych, stanowczo nie-wakacyjnych rybnych kotletów.
Składniki dla 3 – 4 osób
- 3 kostki mrożonych filetów rybnych – zmielonych w maszynce lub malakserze
- 1 czerstwa bułka – namoczona w wodzie/ albo w mleku
- 1 jajko
- sól, pieprz
- koperek – kilka posiekanych gałązek
- natka pietruszki – to samo
- łyżeczka masła
- sok z cytryny – 2 łyżeczki
- pół małej cebulki
- bułka tarta – do obtaczania
- do smażenia olej lub oliwa czyli w/g uznania – ja preferuję olej z pestek winogron
Rybę rozmrozić, zmielić. Bułkę namoczyć i odcisnąć, zmielić. Cebulkę zetrzeć na tarce. Koperek i pietruszkę opłukać i drobno posiekać. Wszystkie składniki (czyli rybę, bułkę, jajko, cebulę masło, zieleninę i sok z cytryny) połączyć, doprawić solą i pieprzem, wyrobić na jednolitą masę, która, ma mieć konsystencje jak kotlety mielone. Jeśli masa jest zbyt rzadka podsypać odrobinę bułką tartą. Formować małe kotleciki (mogą być klasyczne okrągłe albo walcowate) i obtaczać w bułce tartej. Smażyć na złoto z dwóch stron.