Dzień 7 – coś, co wszyscy wydają się lubić.

Czy jest coś co wszyscy wydają się lubić? 
Po ostatnich  przekomarzankach na blogu Kulki dochodzę do wniosku, że jednak nie… :).
Niemniej zabawa to zabawa. Stawiam wobec tego na ….. jajecznicę :)))))
Każdy ma własny, ulubiony sposób jej przyrządzania. Dla jednych dozwolona jest wyłącznie czysta  – podsmażona na masełku; inni nie wyobrażają jej sobie bez pomidora, szynki czy cebulki. Dziwactwa jajecznicowe wydają się nie mieć końca – w Toskanii jadają ją nawet z truflami…
Ulubiona jajecznica Juleczki.
1 jajko klasy „0”
1/3 świeżej kajzerki (lub pół kromki świeżego chleba na zakwasie okrojonej ze skórki)
łyżka masła
Przyprawy: szczypta soli, pół obrotu młynka z trójkolorowym pieprzem

Jajko rozbijamy do miseczki, usuwamy chalazy  starając się przy tym nie uszkodzić osłonki żółtka.
Bułeczkę lub chleb kroimy w najdrobniejszą z możliwych kosteczek.
Na patelni roztapiamy masło. Gaz nie powinien być duży. Wrzucamy na patelnie rozbite jajko od razu posypując je solą i pieprzem. Drewnianą łyżką mieszamy tylko białko – po 5 sekundach dokładamy bułeczkę/chleb, mieszamy intensywnie z białkiem, po chwili również z żółtkiem. Smażymy do lekkiego ścięcia składników. Pieczywo dzięki takiemu zabiegowi staje się idealnie miękkie, a jajecznica nabiera delikatnego słodkawego posmaku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *