Przepis na ptasie mleczko – na sposób domowy, którego pewnie nie znacie 🙂
Po porannym spacerze z psem, rozpoczynam rytuał picia kawy i szybkiego przeglądu prasy. W dzisiejszej, natknęłam się na arcyciekawy artykuł o domu Wedlów. (klik) Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że na zachęcającym do kliknięcia zdjęciu, widniał niszczejący, drewniany dom o pięknej bryle. Tonący w zapuszczonym, jesiennym ogrodzie. A więc, po pierwsze – zdjęcie. Po drugie – słowa. Ponad 100 lat temu, w 1911 roku głowa rodu i pomysłodawca ptasiego mleczka nabył w podwarszawskim Otwocku, słynny świdermajer (kto nie wie czym były świdermajery, niech pogoogla; dziś nie będę podawać na talerzu).
Chętnie wybrałabym się na wycieczkę do Otwocka i obejrzała ten dom. Ale … paliwo drogie, a czasu brak. Ba … mam i szczęście, bo z podróży po Polsce i Europie – w fotograficznym portfolio umieściłam setki zdjęć, detali, drewnianych domów. Są urzekająco piękne i przejmująco smutne. Dokumentują upływający czas; popadanie w niepamięć. Dotykam opuszkami palców twardej łuszczącej się, farby. Widzę zapadnięte drzwi, ziejące czernią okna. Czuję zapach starej, mosiężnej klamki. A przecież te domy z podwójną (leśną i ludzką) duszą, w przeszłości tętniły życiem; śmiano się w nich, płakano. Rodziły się dzieci, pomysły, marzenia. Umierali ludzie; umierały pomysły, marzenia.
Nieustannie tkana nić.
Piękno życia, smutek przemijania.
Po obrazach, mamy i słowa.
Janek Wedel wpadł na biznesowo rewelacyjny – wprost cudowny, pomysł na nazwę produktu „Ptasie Mleko”. W urzędzie patentowym zastrzeżono ową wraz z jej „nieistotną odmianą”. Ptasie mleczko było więc dla Jana Wedla nieistotną odmianą nazwy produktu jaki wymyślił. A przecież przetrwała do dziś; jest rozpoznawalną marką – w przeciwieństwie do podstawowej.
Nieistotna odmiana.
Odmiana nieistotna.
Jakże często coś, co wydaje się nieistotne, jest aż nazbyt istotne dla drugiej osoby. Nie umiemy, albo – po prostu nie znamy, kodu komunikacji drugiego człowieka.
Żyjemy w świecie, gdzie dopiero ostateczne rozwiązania pokazują dobitnie co jest istotne. Dotyczy to zarówno utraconych szans, jak i tych, które dopiero zostaną podjęte. Dla Jana Wedla – nieistotne zdrobnienie. Na zdjęciu rodzinnym (klik), przed drewnianym domem – wówczas jeszcze w pełnej krasie, z Jana emanuje ogromna pewność sobie; a do tego przepełniony jest taką radością życia, że pozostaje w ogromnej sprzeczności do lica kobiet zgrupowanych do zdjęcia. Prócz jednej, która zdaje się na niego patrzeć i odwzajemniać uśmiech. Do szczęścia trzeba więc dwojga.
Jan, Janek… Jasiek. Która z odmian była nieistotna? I na którym etapie życia? Widzisz to?
mleko … mleczko… ale, że ptasie?
Wybory…
Podejmujemy je i mierzymy się z konsekwencjami. Wygrywają te, które zmieniają dzienną rutynę i są innowacyjne. Czego Tobie – i sobie – życzę.
A ponieważ jest to jakby nie było – blog kulinarny, zapodaję jeden z babcinych przepisów:
Przepis na ptasie mleczko na sposób domowy, którego pewnie nie znacie 🙂
Składniki:
2 galaretki (smak np. cytrynowy)
2 łyżki cukru pudru
1 puszka mleka skondensowanego – niesłodzonego
Galaretki rozpuszczamy w połowie wymaganej wody. Zostawiamy do ostudzenie, kiedy zaczynają lekko tężeć – mleko skondensowane miksujemy z cukrem. Do tężejącej galaretki wlewamy stopniowo ubite mleko, nadal miksując. Masę przelewamy do prostokątnego naczynia szklanego i wstawiamy do lodówki. Gdy zastygnie – kroimy w prostokątne kostki przypominające ptasie mleczko. Można je ozdobić płynną gorzką czekoladą, choć to niekonieczne. Ptasie mleczko ulubione przez dzieci od pokoleń. Smacznego 🙂