Zupa z młodych buraczków

Opis przygotowania tej zupki koniecznie trzeba zacząć od babci Jadzi i pewnej historii.
Niewiele wspomnień łączy mnie z mamą mojej mamy – babcią Jadwigą. To zaledwie parę migawek. Te jednakże pojawiają się zawsze gdy gotuję letnie lub wiosenne zupki. Zupy są wodniste, jednak – pozwalają zaspokoić zarówno pragnienie jak i nasycić żołądek. Gotuję je z „głowy„, tak jak babcia Jadwiga.

Ale miała być opowieść:  proszę bardzo.
Upalne lato, pachnie las na wzgórzu, za domem babci. Pimpek wesoło merda ogonem. Pałęta się za mną zawsze gdziekolwiek idę. Czy to na spalenisko, czy do zakazanego kamieniołomu, gdzie ponoć Niemcy coś zakopali, a jeden z miejscowych się powiesił i odtąd miejsce to straszy zarośniętą, ponurą zielenią. Ja do kamieniołomu nigdy nie wchodzę, lubię jednak ten dreszczyk emocji kiedy ustalamy z kuzynostwem wyprawę w pobliże.
Albo na łąkę. Tak, psiak zdecydowanie woli łąkę, bo tam siadam ze słonecznikiem, a on jest namiętnym fanem słonecznika. Zjadamy go razem; sprawiedliwie obieram jedno ziarenko dla siebie, kolejne dla niego. Pimpek to śmieszny, malutki jasnorudy kundelek, o wesołym usposobieniu. O! Babcia mnie wola 🙂
Ewa nazbieraj proszę parę marchewek, groszek, natkę. Co tam ci wpadnie w ręce…
Ale ile babciu?
Ile chcesz 🙂
 

I z tego „ile chcesz” babcia wyczarowuje zupę cudowna, wodnistą śmieciówkę, którą ja – wieczny niejadek  – zapamiętam na zawsze.

Moja wiosenna zupa z młodych buraczków

pęczek młodej botwinki
6-8 młodych ziemniaczków
1 młoda marchewka
kawałek selera (1/4)
garść natki – posiekanej
garść koperku – posiekanego
sol, pieprz
pół kubeczka śmietany 18%
pół cytryny – wycisnąć sok 
 

Do 1,5 litra wody wrzucić warzywa:
Seler obrany i umyty,
marchewka umyta, oskrobana i starta na tarce o grubych oczkach
młode ziemniaczki ze skórką ale wyszorowane  – pokrojone na mniejsze kawałki
buraczki super dokładnie wyszorowane – przy korzonkach ewentualnie wycięte miejsca podejrzane o niedomycie z ziemi.

Listki odkrojone osobno – wybrać tylko te najpiękniejsze, soczyste.Młode listki botwinki pokrojone na paski.

To wszystko zagotować w wodzie z łyżeczką soli i odrobią pieprzu – gotujemy na małym ogniu około 20 minut. Po tym czasie trzeba dorzucić natkę i koperek – gotować dalsze 5 minut.  Garnek z zupą zdjąć z ognia. Wyjąć –  do osobnego naczynia –  buraczki (można razem z kawałkami botwinkowych listków), odlać chochelkę lub dwie zupy – zmiksować.

Z zupy wyrzucić seler, zabielić śmietaną  roztrzepaną z odrobiną wody, wlać sok z cytryny. Sprawdzić smak – możliwe że trzeba  będzie ją dosolić/ odrobinę 🙂
I w tym momencie otrzymamy aromatyczną jasno różowa zupkę buraczana, można by zakończyć na tym etapie – i ja dla Julci tak właśnie zrobiłam, niemniej cały urok kryje się w zmiksowanych buraczkach, które po dodaniu do garnka zmieniają kolor zupy z jasnego, mlecznoróżowego na pięknie różowy.

Zupa śmieciówka, wodnista, a do tego treść ukryta na dnie 😉 Niemniej zachwyca lekkością i smakowitymi kawałkami młodych ziemniaczków wyławianymi z dna talerza.
Niekiedy dodaję do takiej zupki 1/2 kalarepki. Ale to niekoniecznie. Lubiana przez wszystkich domowników.
Julcia zjadła zupę 2x raz najpierw bladą, potem z ogromną ciekawością różową. Było przy tym wiele śmiechu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *