Dzisiaj przyszła do mnie niezwykle miła przesyłka – od kuchareczki Anny-Marii. Z wakacyjnych wojaży Ania przywiozła mi i wysłała pocztą ulubioną przeze mnie, węgierską przyprawę. To niezwykle miłe i bardzo Ci Aniu dziękuję. Jakieś dobre fluidy krążą wokół Ciebie i Twojego bloga 🙂
A wracając do rybnej zupki, jest moją ulubioną – taki zamiennik zwykłego rosołu.
Lekki, aromatyczny z pływającymi kawałkami karpia. Karp koniecznie musi być świeży, części do gotowania użytych nie należy żałować (ogon, reszty z porcjowania). Do tego dużo warzywnej wkładki i oligoceńska woda.
To połowa sukcesu.
A druga ? He he- śmiem twierdzić, że to moje stare garnki w których zupy zawsze się udają .